aaa4 |
Wysłany: Pon 12:35, 18 Wrz 2017 Temat postu: |
|
kobiety, ktora jeszcze nie tak dawno uwazala, ze granica jej mozliwosci to
szybki spacer do sklepu na rogu.
-Duzo jak cholera... duzo jak cholera...
Spiewala slowa w stylu kolysanki, dokladnie w rytmie krokow. Maraton Bostonski mial sie odbyc w polowie kwietnia - bedzie wtedy gotowa. Jej fizykoterapeuta znal organizatorow biegu i jesli Lisie udaloby sie przebiec czterdziesci dwa kilometry z hakiem w czasie nieprzekraczajacym czterech i pol godziny, obiecal zajac sie tym, aby odstapiono od koniecznosci przedstawiania potwierdzonego wyniku z biegu maratonskiego, co bylo konieczne doj uzyskania pozwolenia na start i oficjalnego numeru.
-Ale ona biega... ale ona biega... Z czola wpadlo jej do oczu kilka kropel
potu. Nieco zwolnila',
i wsadzila prawa reke do kieszeni kurtki. Piesc - pomyslala. Piesc!
Mioelektryczna reka Otto Bocha byla niezwykla, lecz nie miala czucia. Aby nakazac protezie, by zrobila to, co trzeba. Lisa musiala wykorzystywac inne informacje. Tak wiec najpierw poczula znane jej juz napiecie wokol lokcia. Tam wlasnie wszczepiono elektrody... w tym, co pozostalo ze zginaczy przedramienia. Po chwili poczula twardosc zamknietej piesci, przyciskajacej sie do boku od strony kieszeni.
-Rusz sie, falszywa reko... - szepnela, dyszac w szybkim rytmie. - Rob, co do
ciebie nalezy.
Wyjela reke z kieszeni i bez patrzenia wiedziala, ze palce zaciskaja sie wokol zwinietej w kulke chustki.
-Nie takie to latwe, reko - powiedziala, wycierajac czolo. - Nie takie
latwe... |
|